Wizja Jacke’a była okropna.
Krew i te straszne głosy... Pot lał się, jak największy wodospad. Cały czas
miał w głowie ten okropny krzyk. Mrożący krew w żyłach, najokropniejszy jaki
dotychczas słyszał. Była to kobieta z krwią…. Dużo krwi… Tylko na jednej kobiecie.
Obok, było morze (jak by co, to cały czas mówię o
tej wizji). Nie była to zwykła woda, lecz łzy. Na tafli były twarze,
małych dzieci oraz trupy. Nawet dla twardziela, ten widok był by przerażający. Okropny
i tajemniczy. Małe istoty leżały umarłe w wodzie. DLACZEGO? Kto to zrobił? Co
ta wizja miała mu dać? Ostrzeżenie?
Najgorsze było to, ze kiedy tylko przypomniał o tej wizji. Słyszał ten krzyk.
Ach… Jaki był on okropny… Postanowił
powiedzieć o tym Sophie. Szedł w stronę jeziora. Szesnastolatka siedziała tam z
Mią.
– Możemy pogadać? – skierował wzrok na nastolatkę.
– Zostaniesz? – zapytała ośmiolatki.
– Ale przyjdziesz?
– Tak, ale uważaj na siebie i na nogę – powiedziała i
spojrzała na opatuloną bandażem, kończynę.
Idąc, dziewczyna przypomniała sobie o jej rodzicach. Gdyby jej nie zostawili, nie
było by żądnej złej rzeczy w jej życiu. Tak myślała. Nie mogła myśleć cały
czas, że życie jest kolorowe i nigdy nie robi krzywd. A jednak wmawiała sobie,
że na świecie są ludzie dobrzy. Tylko tacy. Myślała jak dziecko. Wiedziała, że
jest to wielki błąd, ale mimo to, nie chciała w to wątpić. Ani trochę.
– Nad czym tak rozmyślasz? – zapytał Jacke, mijając opadnięte krzewy.
– Po co jest zło?
– Mhm – zaśmiał się. – Nie wiesz? Myślę, że znasz
odpowiedz.
– Jasne, że znam.
– To dlaczego się pytasz?
Chłopak zapomniał, że miał powiedzieć jej o swojej wizji.
Był zszokowany pytaniem Sophie. Uważał, że nastolatka dobrze znała odpowiedz.
Nie był by zdziwiony kiedy jego siostra, zadał by mu to pytanie. Ale, że
szesnastoletnia dziewczyna się o to pyta. Czy to jest normalne? I nastąpiło to
czego obawiał się od początku dnia. Ten krzyk. Znowu on. Co to miało dać? Co?!
***
Leia obmyślała plan. Myślała nad min już dwa dni, jednak nic z tego nie było. Nic a nic. Han przestał interesować się wszystkim. Jedyne co go obchodziło to kiedy będą z tąd odlatywać. Wszyscy mieli Sophie w nosie. Wszyscy oprócz księżniczki. Ona jedyna szukała jakiegoś mądrego rozwiązania.
– Może byś się ruszył? – zwróciła się do Luke’a.
– Mam mapę,
są tu wszystkie miejsca na Naboo.
– I co?
Myślisz, że ona akurat tam będzie?
– Jest
duża szansa, że tak – dumnie powiedział.
Han wstał
z fotela i spojrzał za okno. Powiedział:
– Ale
piękna pogoda. Co nie?
Leii i
Lukowi, wydawało się, że ich dotychczas, mądry i opiekuńczy kolega, wziął
jakieś prochu lub wypił coś zepsutego. Bo co inaczej mogło na niego tak
działać? Jeszcze nigdy się tak nie zachowywał. Zawsze był odpowiedzialny. Nawet
na początku misji, strasznie obawiał się o Sophie. A teraz? Nic nie robił. Myślał tylko o sobie. Jeszcze nigdy się tak nie zachowywał.
____________________________________________________
____________________________________________________
Hej
Jestem z tego rozdziału mega zadowolona. Nie wiem, ale pisze mi się jakoś wenowo. Nowe słowo! Mam dużo weny i mam już 10 rozdział! Jestem mega z siebie dumna. Co ja tu miałam napisać? Mhm... A no tak! Wonderrfull W, kim jesteś? Jesteś członkiem mojego bloga, ale zero komów od ciebie... Ujawnij się, proszę. Wakacje! 20 lipca wyjeżdżam, więc rozdziałów nie będzie. Zuza! Dziękuję (<3) Wielkie dzięki! Wiesz za co! Hi hi hi. Eira! Wróciłaś! Juhu! Ile tych wykrzykników xD Pomocy akapity mi szwnkują!
A teraz pora na dedyki.
Więc dedyk for: Eira i Zuza
NMBZW
Olga