piątek, 27 maja 2016

004 - Rodzeństwo

   Panowała grobowa cisza. Sophie czekała, aż ktoś z rodzeństwa odezwie się pierwszy. Jednak nic z tego nie wyszło, w końcu szesnastolatka sama musiała coś powiedzieć.
- Przepraszam... Nic ci nie jest? - zapytała skruszona.
- Poza tym, że boli mnie szyja, ręka, noga i brzuch, to wszystko gra - odpowiedział trzymając się za żołądek.
- Możemy coś zjeść? - spytała dziewczynka.
- Oczywiście. Ale najpierw musimy pójść do Sokoła Millennium, bo tam mam jedzenie.
- Ale mi chodziło o jakiś pub.
- Nie mam czym zapłacić, więc idziemy do mnie - oznajmiła, odgarniając kosmyk włosów z czoła.
- W takim razie podziękujemy - odpowiedział Jacke.
- Jestem głodna! Muszę coś zjeść! - krzyknęła i oparła pięści na brzuchu brata.
- To idź sama. Ja nie zamierzam.
- To zostań - powiedziała Sophie i dała znak oczami, że idą.
   Dziewczyny oddalały się a chłopakowi z minuty na minutę, coraz mocniej burczało w brzuchu.
- Czekajcie! - głośno powiedział.
   Nastolatka odwróciła się i pokazała, że ma przyjść. Czekały na niego dobre dziesięć minut. Jacke szedł dosyć wolno, ponieważ po "napadnięciu" przez Sophie, był obolały i za siniaczony. Dziewczyny położyły się na ziemi i patrzyły w niebo.
- Jestem! - krzyknął i razem udali się w stronę domu.

***

   Han i Leia, chodzili po pokoju spoglądając przez okna. Tylko Luke który siedział na niewygodnym, zakurzonym, trzeszczącym fotelu - nie martwił się o Sophie. 
- Gdzie ona mogła pójść? - Solo zadawał to samo pytanie od dziesięciu minut.
- To twoje gadanie nic nie pomaga. Zacznij jej szukać - powiedziała Organa. - A ty czemu jesteś taki spokojny? - zwróciła się do brata.
- Sophie nie jest taka głupia, żeby uciekać od nas. Ona wróci i to nawet dzisiaj - odpowiedział.
- A co jak znalazła rodziców i będzie chciała z nimi zostać? - oznajmił zdesperowany Solo.
- Jak dziewczyna nie wróci, Yoda nas zabije. 
- Ty jednak jesteś pesymistą - powiedziała do Hana.
- A ty to czym? 
- Dzieciaki spokój! - przerwał Luke. - Zachowujecie się jak małe niewychowane bobasy. Nie macie pięciu lat, tylko o wiele więcej.
- Wkurzasz mnie - odpowiedział koledze.
- Ty mnie też.
   Solo wyszedł na zewnątrz. Leia została z Lukiem. Chciała poruszyć temat wszystkich kłótni z Hanem, lecz nie chciała mówić o tym teraz. Myślała, że to wszystko przez Sophie, albo przez trenowanie uczniów. Bardziej stawiała na to pierwsze.

_________________________________________________________________________________
Hejo!
Dzisiaj bardzo krótko. Dlaczego? Bo tan rozdział jest przejściowy, czyli taki wstęp z tym rodzeństwem. Mam nadzieję, ze mało błędów. Rozdział musiał być nudny bo jak już mówiłam jest przejściowy. Zamówiłam szablon u Wiki!! Na pewno będzie śliczny!! To tyle gadania. I jeszcze raz przepraszam, że taki krótki. Następny będzie dłuższy.

Dedyk dla: Kochanej Magdy która zawsze służy mi pomocą <3 

Olga Solo
   


niedziela, 15 maja 2016

003 - Początek "Super Misji"

   Sophie wstała o godzinie szóstej, przetarła oczy i spojrzała na zegarek. Na siódmą miała być gotowa, a nadal leżała w łóżku. Zerwała się ma równe nogi, po czym wyciągnęła szarą walizkę. Spakowała tylko najpotrzebniejsze rzeczy: miecz świetlny, kombinezon, kosmetyczkę i mnóstwo pozostałych ubrań. W końcu zorientowała się, że szafa była pusta, za to walizka pękała w szwach. Nastolatka próbowała domknąć torbę, ale za żadne skarby jej się to nie udawało. Męczyła się z tym dosyć długo, martwiła się, że spóźni się na "Super Misję" (Tak nazwał to Han). Było już czterdzieści pięć po szóstej. Tuż po chwili do jej pokoju zapukała Leia.
- Jesteś gotowa? - bardzo szybko zapytała.
- Nic nie rozumiem. Powiedz wolniej - odpowiedziała królewnie.
- A może to ty otworzysz drzwi! - krzyknęła zdenerwowana kobieta.
   Dziewczyna szybko i zwinnie przybiegła pod wejście. Była zdziwiona zachowaniem siostry, Luke'a, ponieważ dotychczas się tak nie zachowywała. Myślała, że po prostu zamartwiała się wyprawą, ale to nie to. Nastolatka postanowiła siedzieć cicho i nic nie mówić. Ale to nie było takie proste, Sophie była bardzo ciekawska, ale próbowała się powstrzymywać.
- Szybciej! - krzyknęła znudzona Leia.
- Już - odpowiedziała.
***
   Szesnastolatka wraz z kobietą, szły w stronę pojazdu. Czekali na nich chłopacy wraz z Chewie. Atmosfera była dosyć nieprzyjemna, wszyscy siedzieli cicho. Nawet Solo który zawsze miał coś do powiedzenia. Załoga rozeszła się na swoje miejsca. Luke siedział obok Sophie, w tylnym rzędzie.
- Ile będziemy tam jechać? - zapytała.
- To zależy wszystko od Hana. W końcu on jest pilotem - ziewając odpowiedział.
- Wytłumacz jej jaki mamy plan - do rozmowy wtrąciła się księżniczka.
- Wszystko po kolei - po słowach blondyna, kobieta powróciła do Chewbaccy.
- Myślałam, że będziemy improwizować - powiedziała zdziwiona nastolatka.
- Yoda by się nie zgodził. A teraz przejdźmy do planu. Odwieziemy się na Naboo a potem zaprowadzimy cię do małej kryjówki przed Sithami - oznajmił w skrócie.
- Skąd będę brała jedzenie? Ktoś będzie tam ze mną? - dopytywała się.
- O pokarm będziesz musiała sama zadbać.
- Ale... Jak? Przecież nie mogę za bardzo się tam pokazywać - zmartwiona powiedziała.
   Dziewczyna z chwili na chwile, czuła się gorzej. Była bardzo przestraszone, że sobie nie poradzi. A najbardziej myślała o ponownym spotkaniu z rodziną. Kiedy była jeszcze mała rodzice zostali porwani. Po paru latach wrócili, lecz Sophie była już na innej planecie. Wiedziała, że nawet jak zobaczy mamę i tatę, nie może się zdradzić. Skąd wie, że nie są szpiegami lub co najgorsze Sithami. Przez jej głowę przechodziły najgorsze myśli. Nagle statek zatrzymał się a wszyscy oderwali się od swoich zajęć, spoglądając przez okno.
- Jesteśmy - powiedział z entuzjazmem Han.
- Jak tu pięknie - rozmarzyła się dziewczyna, zapominając o zmartwieniach.
- I tak schowasz się w norze, więc nie będziesz nic widzieć - dobił nastolatkę.
- Czy ty zawsze musisz być taki...
- Śmiało dokończ - zwrócił się do Lei.
- Złośliwy a dalej już nie powiem.
- Ej już stop! - odezwała się smutna szesnastolatka. - Chodźmy do "mojego domu". O ile można go tak nazwać - i wszyscy udali się w głąb gęstych krzaków. Po chwili doszli do małej dziury. Grubość wejścia była jak dwóch Hanów. W środku śmierdziało ziemią i stęchlizną. Lecz po paru minutach szło się do tego przywyknąć. Było tam dosyć przytulnie a zarazem zimno. Nastolatka wyjęła kombinezon i miecz świetlny, po czym położyła rzeczy obok łóżka.
- Podoba się? - zapytał Luke.
- Może być... Lecz moje poprzednie mieszkanie było o wiele lepsze - odpowiedziała siadając na  łożu. Nagle coś trzasnęło i Sophie leżała na ziemi.
- Co się stało? - spytała księżniczka.
- Belka się ułamała. Ale to nic takiego - odpowiedziała zakurzona nastolatka.
- Nie masz na czym spać - powiedział Luke.
- A co to za problem leżeć na ziemi? - odparł Solo.
- Ty byś nie mógł, tylko musiałbyś mieć tysiąc materacy. Więc proszę cię, siedź cicho - odpowiedziała wkurzona.
- Wyjdźcie na zewnątrz. Ona musi odpocząć - blond włosy chłopak, bronił dziewczyny.
- A co tobie tak zależy na byciu z nią sam na sam? - chciał dokuczyć obojętnie komu.
   Leia pociągnęła Hana za rękę i wyszła. Tuż po chwili Luke też poszedł za przyjaciółmi. Nastolatka została sama. Postanowiła zwiedzić okolicę, chociaż wiedziała, że jakby reszta się dowiedziała było by już po niej. Zabrała ze sobą miecz świetlny. Ale póki ich nie było postanowiła robić co jej się podoba. Zobaczyła dzieci. Od razu pobiegła w tamtą stronę. Schowała się za drzewem, aby zobaczyć ludzi. Stała tam dziewczyna, wyglądała na osiem lat, była cała brudna i widać było, że bardzo głodna. Szesnastolatka postanowiła podejść do niej.
- Witaj, jak się nazywasz? - zapytała.
- Nie wolno mi rozmawiać z obcymi - odpowiedziała przestraszona dziewczynka.
- Nic ci nie zrobię. Spokojnie - chciała uspokoić poznaną osobę. - Ja jestem Sophie. A ty?
- Mia - powiedziała niepewnie.
- Chodź ze mną widzę, że jesteś głodna. Dam ci coś do jedzenia - nastolatka chciała pomóc.
- Nie mogę, mój brat będzie zły - zaprzeczała dziewczynka.
   Nagle podbiegł do nich chłopak. Szesnastolatka zwinnie wyciągnęła miecz i przykleszczyła nastolatka do broni.
- Puść go! - krzyknęła przeraźliwie Mia.
- Kto to? - zapytała dziewczyna.
- Mój brat... Jack - powiedziała dziewczynka.
   Sophie niepewnie zostawiła "zdobycz" i lekko odsunęła się od rodzeństwa. Czuła się dziwnie, nie wiedziała co ma powiedzieć.

_________________________________________________________________________________

Hej
Na początku chciałam wam powiedzieć 3 sprawy:
1. Szablonu na razie nie będzie, ponieważ dojdą nowi główni bohaterowie (Olga, bez spoilerów)
2. Zapraszam na zakładkę "Prośby" tam możecie pisać jakie wątki lub postacie chcielibyście na moim blogu.
3. Serdecznie dziękuję Soni, Kiwi i Jawie. Pomogliście mi zrozumieć zasady pisania. Mam nadzieję, że tu wpadniecie:*
Oki to były te trzy sprawy. Rozdział pisany bardzo krótko, ale bardzo uważnie sprawdzany. Przyjmuję krytykę, więc śmiało piszcie w komach.
Dedyk dla: Jawy i Sue
Niech Moc Będzie Z Wami


piątek, 6 maja 2016

002 - Rozmowa

Takie małe info. W tym rozdziale będzie Yoda. Więc kiedy on będzie gadał to wiecie, będą te zdania tak ułożone jak on mówi. 


   Od samego rana, Yoda, Han, Leia i Luke rozmawiali na temat Sophie.
- Stąd trzeba wywieźć ją  - powiedział zielony ludek.
- Mistrzu, to nie jest dobry pomysł - odpowiedział blond włosy chłopak.
- Na Naboo. Sithowie nie będą podejrzewali, że tam jest - oznajmiła księżniczka.
- Będą szukać do skutku, więc wcześniej czy później i tak ją dopadną - Solo tracił nadzieję.
- O weź ty nie marudź! Ciągle tylko zrzędzisz - krzyknęła dziewczyna.
- Młodzi, koniec. Poważna sprawa to. W wielkim niebezpieczeństwie Sophie jest, wymyślić trzeba jak najszybciej coś - oznajmił mały goblin (Yoda tak dla informacji. Tyko brak synonimów).
- Ma rację - powiedziała Leia. Mam pomysł. Han, zajmiesz się transportem. Luke bronią a ty drogi, mistrzu razem ze mną, strategią - powiedziała jedyna pani w tym gronie.
- Sokół Millennium? - zaproponował.
- Może być. Jutro wszyscy mają mieć przygotowane rzeczy do misji. A ja z Yodą pomyślimy nad naszymi ruchami, w czasie wyprawy.
- Moc niech będzie z wami - pożegnał się i wyszedł.

***

   Sophie od dziesięciu minut czekała na Luka. Strasznie się jej nudziło. Nagle do sali przyszedł Solo.
- Gdzie mój trener? - zapytała dziewczyna.
- Nie przyjdzie. Ale za to jestem ja - odpowiedział.
- Nic mi nie powiesz? 
- Aha, czekasz na przeprosiny? A więc przepraszam - powiedział do nastolatki.
- Noo. A teraz dlaczego Luke nie przyszedł - spytała zaciekawiona.
- Ma ważną sprawę do załatwienia - oznajmił.
- Jaką?
- Młoda, nie wtykaj nosa w nie swoją robotę - żartobliwie powiedział.
- Przestań do mnie tak mówić! - krzyknęła wkurzona Sophie.
- Dobra...
- A teraz mów co ze Skywakerem - stanowczo rzekła.
   Dziewczyna była bardzo ciekawa, dlaczego Luke nie było.
- Mam mówić prawdę? - zapytał, chociaż znał odpowiedź.
- Tak! No gadaj.
- A więc, Sithowie chcą cię porwać, wyciągnąć od ciebie informacje. Torturą jak nie będziesz chciała im powiedzieć a potem zabić - walnął prosto z mostu.
- Aha - nastolatka nie wiedziała co ma mówić. - A to wszystko. Dlaczego?
- Ponieważ myślą, że twoja matka ma bardzo cenne wiadomości, o Jedi.
- Poczekaj... Nie rozumiem. Moja mama... Nie no to nie prawda - zaprzeczała.
- Wszyscy to wiemy, jednak oni uważają inaczej - chciał pocieszyć dziewczynę.
- Ja chyba pójdę...
- Niech Moc Będzie z Tobą.

***

   Sophie czuła się strasznie. Bała się o mamę. Zadawała sobie to pytanie: Dlaczego ja? Załamana, płacząc siedziała na łóżku i próbowała obmyślić strategie pokonania Sithów. Po chwili, do pokoju ktoś zapukał.
- Halo, jesteś tam? - zapytał Luke.
- Nie ma mnie - odpowiedziała szlochając. 
- Mogę wejść? - nie chciał odpuścić.
- Rób co chcesz.
   Nastolatka podeszła i otworzył drzwi. 
- Co ci jest? - spytał
Jeszcze się pytasz...
   Chłopak usiadł obok dziewczyny i zaczął mówić:
- Nie martw się, twoja mama będzie bezpieczna - próbował pocieszyć Sophie.
- Nie oszukujmy się. Mam szesnaście lat a nie pięć, wiem, że w końcu i tak nas dopadną - nie przestawała płakać.
- Wcale tak nie musi być, trochę więcej wiary.    - Kiedy wyruszamy? - zapytała.
- Za trzy dni, musimy się jeszcze przygotować. Najpierw wywieziemy cię na Naboo. Nie powinni przepuszczać, że tam jesteś - powiedział.
- Znajdą nas, więc po co się ukrywać - traciła nadzieję.
- Nie no, ty jesteś jak Han. Ciągle marudzisz - oznajmił. - A teraz muszę iść. Niech Moc Będzie Z Tobą.
- Pa - odpowiedziała.
***

   Po wyjściu Luke'a, dziewczyna wyjęła miecz spod łóżka i zaczęła nim wymachiwać. Była bardzo zła, więc rozwaliła szafę, biurko i pudło na brudne ubrania. A potem padła na podłogę. Zemdlała. Leżała przez godzinę, aż do jej drzwi ktoś zapukał.
- Sophie, otwieraj - mocno uderzył w drzwi i wszedł do środka- Halo! - krzyknął.
- Yyy - mamrotała pól przytomna dziewczyna.
- Żyjesz? - zapytał i lekko uderzył ją w policzek.
   Nagle do pomieszczenia wbiegła Leia.
- Co z nią? - spytała.
- Skąd wiesz, że coś jej jest?
- Są tu kamery - odpowiedziała. - Chyba nic jej nie jest - stwierdziła, patrząc się na dziewczynę.
- Sprytna jesteś. A co z tą strategią, do naszej misji? - podpytywał się (Brak synonimów)
- Na razie Yoda nic nie wymyślił. Zajmijmy się Sophie - powiedziała księżniczka.
- Co się stało? - szesnastolatka oprzytomniała.
- Spokojnie - oznajmił Solo i przeniósł ją na łóżko

_________________________________________________________________________________
!Witajcie!
Nie wiedziałam, że będę tak szybko wstawiać rozdziały. Większości blogerek z hangouts nie chcę się komentować. Np. Emi, Zuzeł. Ja was kiedyś zabiję, szczególnie Zuzę. Magda mam prośbę utop je dwie na basenie w piątek. Muhaha. Oki ogar. Wracając do bloga, mam dużoo weny. Ale rodzice nie pozwalają mi tyle siedzieć. Więc łażę po pokoju i gadam do mikrofonu cały rozdział. Potem go przepiszę. Chciałam serdecznie podziękować May i Mice, że broniłyście mnie przed tymi hejtami :* Wiem, że są błędy, ale mam nadzieję, że mało. Przejdźmy do dedyków.
Dedyk dla:
Magdy 
Miki 
Pauliny :*
Vanessy


Niech Moc Będzie Z Wami
Olga :*


środa, 4 maja 2016

001 - Wypadek

   
(Musiałam znaleźć jakieś zdjęcie)

   Sophie od godziny leżała w łóżku, rozmyślając o dalszych losach. Nie była zbyt szczęśliwa, ponieważ zostawiła rodzeństwo i rodziców. Dlaczego? Tego nie wiedziała. Podobno jako mała dziewczynka nie miała dobrych kontaktów z rodziną. 
- Pora wstawać! - krzyknęła sama do siebie. W dobrą chwilę, bo do drzwi zapukała Leia.
- O wiedzę, że się obudziłaś - powiedziała księżniczka.
- Właśnie zamierzałam się ubrać.
- Dobrze, chciałam cię poinformować, że dzisiaj wszyscy uczniowie pokazują swoje umiejętności.
- Wiem, Luke mi mówił - odpowiedziała śpiąca dziewczyna.
- Jesteś jedną z najlepszych. Nie zawiedź nas - oznajmiła z uśmiechem Leia, po czym wyszła.
   Szesnastolatka nie miała żadnej ochoty, uczestniczyć w pokazie. Jednak za piętnaście minut miała trening, więc ubrała się i poszła na salę. Na salce (jbc to jest synonim) panował tłok. Uczniowie  pokazywali co umieją.
- I po co ja tu przyszłam? - zapytała się siebie.
- Nie narzekaj - zza pleców Sophie wyszedł Han.
- Śledzisz mnie?
- Nie, ale mógł bym - z uśmiechem powiedział. - Chodź pokażemy co umiemy - oznajmił i pociągnął nastolatkę na środek sceny pokazowej.
- Co ty robisz? - spytała zawstydzona dziewczyna.
- Chwale się - odpowiedział. - Przepraszam, mógł bym teraz ja? - zwrócił się do prowadzącego.
- Jasne, ale z kim?
- Z tą młodą. Tu stoi - pokazał na Sophie.
- Proszę wejść na scenę. Uwaga uwaga, teraz Solo i Smooth, zaprezentują swoje umiejętności.
- Ja nie idę?
- Nie marudź - odburknął. Uważaj!
   Han wyjął pistolet blasterowy a szesnastolatka turkusowy miecz świetlny. Mężczyzna walczył zawzięcie, za to nastolatka machała mieczem jak gdyby nigdy nic. Chociaż bardzo dobrze jej to wychodziło. Nagle pocisk z blasteru otarł się o brzuch Sophie. Dziewczyna padła na ziemie.
- Ej obudź się! - krzyczał do nastolatki.
- Co tu się stało? - na salę wbiegł Luke. - Miała nie trenować beze mnie! - wrzasnął na Hana.
- Miała, miała. Ale nie musiała...
- Co ty se myślisz? - zapytał blond włosy chłopak.
- Wiesz, jeżeli mamy wszystko podliczyć... - chciał zdenerwować Luke'a.
- Halo! Ta dziewczyna tam leży - odezwał się prowadzący.
   Han wziął na ręce nastolatkę i zaniósł ją do droida medycznego.

***
- I co z nią? - zapytał Solo.
- Na razie jest dobrze, ale zawsze może się pogorszyć - oznajmił droid. - Teraz proszę wyjść, dziewczyna potrzebuję odpoczynku.
   Po opuszczeniu sali, Luke i jego kolega poszli zawiadomić księżniczkę Alderaanu. Szli w ciszy, żaden nie miał zamiaru odezwać się jako pierwszy. Wreszcie dotarli do pokoju Lei. Zapukali.
- To ja, brat - odezwał się jako pierwszy, blond włosy chłopak.
- Kochanie, jesteś tam? - zapytał.
- A co ty taki miły, dla niej? - umierał z ciekawości.
- Ja zawsze jestem uprzejmy. A szczególnie dla kobiet - z uśmiechem na twarzy odpowiedział. - Gdzie ta twoja siostra? Co?
- Ja wchodzę - powiedział.
- Rób co chcesz, ja nie chcę mieć problemów - oznajmił Han.
   Luke otworzył drzwi, jednak w środku nikogo nie było. 
- I co kochaniutki, myliłeś się.
- Co ci odbija? Brak Sophie? - złośliwie powiedział Luke.
- Ona jest o wiele młodsza. Za to do ciebie pasuję - odburknął.
- Dobra, ja już idę, ponieważ szkoda mi śliny - odpowiedział i poszedł.

   ***

   Szesnastolatka leżała na łóżku. Obok niej siedziała Leia, która bardzo martwiła się o dziewczynę. 
- Proszę pana - zwróciła się do droida. - W jakim stanie jest ta nastolatka? - zapytała.
- A od kiedy księżniczka, tak martwi się o jakaś tam dziewczynę? - spytał.
- Udziel mi odpowiedz - głośnym głosem powiedziała.
- Pacjentka czuję się w miarę dobrze. Jednak potrzebuję większego odpoczynku.
- Będzie można zabrać ją za parę miesięcy na inną planetę? 
- Jak najbardziej. Ale trzeba na nią uważać i to mocno - oznajmił droid.
- Dziękuję. Niech moc będzie z tobą - pożegnała się księżniczka.

***

Następnego poranka Sophie czuła się lepiej. Odzyskała przytomność i powoli wstawała z łóżka.
- Muszę iść na trening - powiedziała do medycznego robota.
- Oszalałaś? Dopiero co oprzytomniałaś.
- Luke mnie zabiję jak się nie zjawie - oznajmiła przejęta. 
- Ale on już wie. Księżniczka Leia mu mówiła. - A teraz odpoczywaj - poradził dziewczynie.

_________________________________________________________________________________
Witajcie!
No to jest ten specjalny post na dzień Star Wars. One Shota nie mogłam napisać ponieważ było by to za szybko. Pozdrawiam ludzi którzy pod prologiem pisali hejty. Albo jesteście zazdrośni albo po prostu nie wiem. Ale w każdym razie dziękuję, bo mimo tego, że zrobiło mi się trochę przykro. Nabijacie mi wyświetlenia :P. Ja z każdej złej wiadomości umiem zrobić dobrą. A i nie myście sobie, że mnie coś obchodzicie. To do ciebie co pisałaś, że dostaniesz raka od moich rozdziałów: Życzę ci wszystkiego najlepszego (bo nie życzę ludziom źle) ale miejmy nadzieję, że ten twój rak nie odejdzie od ciebie. I będziesz z nim żyła do końca xD. Uprzedzam są błędy, bo piałam to o 22. 
A teraz do moich ukochanych czytelniczek: Wszystkiego Najlepszego z okazji dnia Star Wars. 

Dedyk dla: Wszystkich fanek Star Wars. a szczególnie dla Madżgdy 
P.S. Dla umilenia zdjęcie wszystkich bohaterów (chyba wszystkich) 
May the force by with you.

Znalezione obrazy dla zapytania cała obsada star wars

poniedziałek, 2 maja 2016

Prolog

   Sophie siedziała na obręczy łóżka, pisząc coś w pamiętniku. Nagle do jej pokoju wszedł Han.
- Ubieraj się i zapraszam na śniadanie - powiedział szybko.
- Ale... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ Solo wyszedł trzaskając drzwiami.
   Nastolatka zaczęła się ubierać, jednak zapomniała powiedzieć, że nie ma w co. Narzuciła na siebie szlafrok i pobiegła w stronę pokoju Lei. Kiedy stanęła przed drzwiami nie wiedziała co ma powiedzieć, księżniczce Alderaanu. Stała tam pięć minut wahając się czy zapukać. Było jej strasznie zimno, więc zdobyła się na odwagę i bardzo mocno walnęła w drzwi. Po sekundzie Sophie zobaczyła kobietę o pięknych brązowych oczach (tylko nie pomście sobie, że ta Sophie ma inną orientację seksualną xD) Leia powiedziała:
- Co jest? Nigdy mnie nie widziałaś? - zdziwiona spytała.
- Nie... To nie o to chodzi - dziewczyna patrzyła się w jeden punkt.
- Aaa to ten miecz świetlny?
- Do kogo on należy? - zapytała zaciekawiona nastolatka.
- Jest dotychczas nie używany. Podoba się?
- Oczywiście, jest cudny. A ja tak właściwie to przyszłam tu po ubranie - powiedziała Sophie.
- Już coś ci daję. Ile masz lat?
- Szesnaście - odpowiedziała dziewczyna.
- Chyba coś tu będzie - mówiła szperając w ogromnej szafie. - O i mamy - wyjęła błękitną tunikę, z czarnymi leginsami.
- Dziękuję, to ja już pójdę - odchodziła patrząc się na turkusowy miecz świetlny.
   Sophie szła w stronę pokoju, patrząc się na wszystkie blastery i na resztę broni, powieszone na ścianie. Weszła do swojego pomieszczenia, gdzie natychmiastowo przebrała się, ponieważ przypomniała sobie o porannych zajęciach z Luke'iem (Napiszcie w komach jak mam to pisać). Nastolatka po kilku minutach była gotowa. Wyszła z kabiny idąc w stronę sali treningowej.
- Jestem! - krzyknęła gotowa.
- Gdzie masz miecz? - zapytał, szukając dookoła siebie broni.
- Ale ja nie mam... - powiedziała zawstydzona szesnastolatka.
- Biegnij do Leii.  Powiedz jej, że ma ci dać jakiś miecz.
   Sophie szybko popędziła w stronę kabiny księżniczki. Tym razem bez wahania zapukała.
- Proszę.
- Cześć. Twój brat prosił cię abyś dała mi jakiś miecz - sympatycznie powiedziała.
- Jaki? - zapytała.
- Nie wiem.
- Masz ten - rzuciła jej turkusową broń.
- Na serio! - krzyknęła zdziwiona Sophie.
- Tak a teraz już wracaj na salę treningową. Lukę nie lubi spoźniej - poradziła Leia.
- Dziękuję - powiedziała szesnastolatka. 
   Dziewczyna wybiegła z pokoju księżniczki i popędził do nauczyciela. 
- Jestem! - powiedziała zmęczona.
- Widzę, że odpuszczamy trening.
- Yy... - nastolatka nie mogła złapać tchu. - Nie.
- No, podoba mi się twoja postawa. Przejćmy na "ty" - zaproponował.
- Sophie - odpowiedziała.
- Luke, ale moje imię już znałaś. Co nie?
- Oczywiście, że tak.
- Okey, na dzisiaj kończymy zobaczymy się jutro z Hanem i Leią, wszyscy nowi pokażą swoje umiejętności.
- To do zobaczenia - oznajmiła zmęczona dziewczyna.
   Nastolatka była tak zmęczona, że od razu padła na łóżko i  zasnęła. Spała jak suseł. Nie dało jej się obudzić. Po godzinke do pokoju Sophie ktoś zapukał. Jednak padnieta dziewczyna nie miała zamiaru otwierać drzwi.
- Halo!! - krzyknął znajomy głos. - Otwieraj! Natychmiast!
   Szesnastolatka wstała i lekko otworzyła drzwi. Za nimi stał Han.
- Tak... - przestraszona powiedziała.
- Czemu mi nie otwierałaś? - z gniewem oznajmił. - Jesteś tu nowa, musisz się postarać aby inni cię zaakceptowali. A ty przespałaś całe spotkanie na czejść nowych ucznów.
- Nie wiedziałam. Przepraszam - z zagłopotaniem odpowiedziała. 
- Pilnuj się. Wrócę jutro - powiedział ze śmiechem i zamknął drzwi.

_________________________________________________________________________________
No i prolog gotowy. Tak jak by co to pod postacią Sophie kryje się Magda xD. Dostałam weny siedząc na działce babci. A 1 rozdział będzie niedługo bo Wena + klawiatura= rozdział. Magda, ja mam turkusowe paznokcie... Jem bułkę tak dla informacji. 

Dedyki dla: Wszystkich czytelniczek tego starego bloga no i dla nowych ( o ile jakieś będą)
Olga Amidala
Niech Moc Będzie z Wami